O organizacjach pozarządowych – zazwyczaj – mówi się albo dobrze, albo wcale. Tymczasem, bliższy ogląd sytuacji bywa niekiedy kłopotliwy – tak właśnie pomyślana jest praca zbiorowa wydana ostatnio przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych.
Redaktor tomu, Paweł Poławski, tak 'skonfigurował’ poszczególne teksty, aby kwestionowały one rozmaite klisze i obiegowe formuły analizowania 'społeczeństwa obywatelskiego’.
- Czy NGO są 'naturalną emanacją’ społeczeństwa obywatelskiego? |
Bywa, że niekoniecznie – bywają ’emanacją’ władzy lub polityki. Niekoniecznie też tworzą obszary obywatelskiego zaangażowania; - Czy NGO są partnerem 'administracji publicznej’ i wspólnie z nią pracują nad poprawą naszego zbiorowego losu?
Bywa, że niekoniecznie: partnerstwo jest pozorne, a jedną z funkcji 'sektora pozarządowego’ jest legitymizowanie poczynań władzy; - Czy działalność 'obywatelska’ faktycznie kreuje to, co określa się jako 'kapitał społeczny’?
Bywa, że niekoniecznie: organizacje pozarządowe mogą kapitał społeczny niszczyć lub posługiwać się nim instrumentalnie dla swoich partykularnych celów; - Czy NGO umykają zawodnościom rynku i jednocześnie są wolne od wad charakteryzujących zbiurokratyzowaną administrację publiczną?
Bywa, że niekoniecznie, nie jest wykluczone, że nie są one rynkowo racjonalne, a jednocześnie przekształcają się w wielce scentralizowane biurokracje, w których ludzka spontaniczność bardziej przeszkadza niż pomaga; - Skąd bierze się i jak jest uzasadniane dość powszechnie podzielane przekonanie o tym, że organizacje pozarządowe, lepiej aniżeli administracja publiczna, potrafią rozpoznać społeczne potrzeby? Cóż mogłaby oznaczać ta teza? Co – i kogo – reprezentują organizacje pozarządowe, jeśli nie tylko same siebie i swoich członków?
Nie jest wykluczone, że jednoznacznych odpowiedzi na wskazane pytania nie ma, ale warto je stawiać – choćby po to, aby roztropnie myśleć o miejscu organizacji pozarządowych w ciągle tworzącym się, polskim ładzie gospodarczym, politycznym i społecznym.